Biegam bo (nie) lubię, ćwiczę bo (nie) chcę. Motywacja do działania i sztuka walki z własnymi słabościami.

Czy przydarzyło się Wam kiedyś, że lubicie coś robić i jednocześnie nie lubicie, albo macie na moment dość danej aktywności bądź działalności? Jedna z moich uczennic stwierdziła kiedyś na lekcji, że nie rozumie ludzi, którzy kochają uprawiać sport, lubią się pocić i znajdują przyjemność w intensywnych, systematycznych aktywnościach sportowych.
Dodam, że takich uczniów uwielbiam. Oczywiście nie za to, że nie lubią się ruszać bądź nie lubią mojego przedmiotu (o zgrozo), ale za to, że mówią co myślą wprost i szczerze. Fajnie, że uczniowie bez obawy jak to odbiorę „walą prosto z mostu”. Asertywność i krytyczne myślenie górą!

W takich momentach przypominam sobie jaki ja miałam kiedyś stosunek do wf-u czy w ogóle ruszania się, kiedy byłam np. w szkole podstawowej lub w szkole średniej. Co mnie motywowało, a co demotywowało nie tylko lekcji sportowych, ale także do innych zajęć? Nie zdajemy sobie czasami sprawy ile czynników wpływa na nasz negatywny stosunek do czegoś bądź sympatię do pewnych aktywności. To w dużej mierze od ludzi, których spotykamy na swojej drodze często zależy czy zapałamy do czegoś miłością czy wręcz przeciwnie.
Przemyślenie mojej uczennicy przypomniało mi jak ja kiedyś nie lubiłam niektórych testów sprawnościowych na wf-ie, albo wybranych dyscyplin sportu i to nie z powodu, że byłam niezdarna, ale pewna metodyka czy sposób w jaki mnie do czegoś „zachęcano” był odpychający. Zresztą nie musimy ograniczać się tylko do zajęć sportowych. Również inne lekcje czy zajęcia plastyczne, muzyczne, techniczne raz nas cieszyły, a raz przyprawiały o gęsią skórkę i nie zawsze dlatego, że mamy jakieś, bądź nie mamy konkretnych umiejętności, ale z powodu złego podejścia metodycznego bądź pedagogicznego. Bywało i tak, że uwielbialiśmy coś robić np. malować, śpiewać, a że niestety talent mieliśmy marny, to nauczyciel(ka) nie omieszkał (a) nas sprowadzić na ziemię i zamiast rozwijać nasze zamiłowanie, demotywował(a) nas do danej aktywności. Warto robić to co się lubi nawet wtedy gdy nie zawsze nam to super wychodzi. Nigdy nie wiemy jaka wiedza bądź umiejętność przyda nam się w życiu, a którą, mimo pierwszych niepowodzeń, uda się nam rozwinąć. Zapewne duża w tym praca rodziców i rezolutnych nauczycieli, którzy potrafią inspirować i motywować bez względu na nasze predyspozycje do czegoś.

Myśląc o różnych pasjach, które rozwijamy lub próbujemy rozwijać na swojej życiowej drodze, sport jest jedną z tych, którą warto rozwijać bez względu na to jakie inne talenty posiadamy i czy w ogóle lubimy się ruszać. Warto kształtować nawyk do systematycznego ruchu równolegle z innymi pasjami. Aktywność fizyczna, usprawnia, dodaje energii i motywuje do wszystkiego innego. Jak ważny jest ruch i sport dla naszego zdrowia, przynajmniej w teorii, wszyscy wiedzą. Od lat nagłaśnia się, że brak ruchu ma negatywny wpływ na nasze zdrowie. Przyczynia się do wielu dolegliwości, a nawet poważnych chorób zarówno fizycznych jak i psychicznych, które wynikają między innymi z pasywnego trybu życia. Teraz, w czasie pandemii bardziej niż kiedykolwiek zdaliśmy sobie sprawę, że ruch jest nam niezbędny do życia. Podczas lockdownu nawet najwięksi miłośnicy kanapy i pilota zamarzyli choćby o najmniejszej aktywności ruchowej.

Sport kształtuje charakter, uczy tolerancji i współpracy z innymi, uczy także dobrego gospodarowania czasem, a także dobrej organizacji pracy. Jest takie powiedzenie „jeśli masz coś komuś zlecić, zleć to najbardziej zajętej osobie”. W szkole uczniowie najbardziej zajęcie, najbardziej zaangażowani w różne projekty w tym sportowcy często najlepiej i na czas wykonują powierzone im zadania. Często mimo wielu zajęć sami zgłaszają się do nowych.
Jeśli zmagamy się z lenistwem, mamy chwilę słabości, wypalenia, ale mobilizujemy się do ruchu choćby krótkiej aktywności sportowej, sami naładowujemy baterie. Endorfiny uwalniane podczas rekreacyjnych, sportowych działań pobudzą nasz mózg, wszystkie układy i zmobilizują być może do dokończenia wiersza, namalowania obrazu, rysunku, rozwikłania trudnego zadania, skomponowania nowej piosenki czy dokończenia bądź stworzenia czegoś nowego.

Mimo, że mam świadomość jak ważny jest sport i jak zbawienny na nasze zdrowie zarówno fizyczne jak i psychiczne, to miewam momenty (pewnie jak wiele innych osób), że po prostu czasami mi się nie chce zaktywizować do ruchu. Zdarza mi się unikać biegania, ćwiczeń i innych aktywności. Nie wynika to wcale z braku czasu czy konkretnych problemów. Po prostu dzień lenia, albo co gorsza dni lenia.
Na szczęście nie trwa to długo.

Sport to też relaks, odpoczynek, odnowa biologiczna i kontemplacja przyrody jeśli decydujemy się na aktywności w terenie.

Być może tak samo mają pasjonaci pisania, malowania, rzeźbiarze, muzycy czy inni artyści, naukowcy, podróżnicy, sportowcy którzy kochają swoje pasje, ale nie raz z różnych powodów odkładają je na półkę, a nawet na jakiś moment przestają je lubić.

Jeśli nasza pasja jest dodatkiem w naszym życiu, to przerwanie jej na jakiś czas pewnie nie stanowi problemu. Gorzej, gdy jest ona naszym źródłem utrzymania i nagle tracimy wenę, zniechęcamy się, albo pojawia się zjawisko wypalenia zawodowego. Wtedy warto poszukać nowych inspiracji, porozmawiać z kimś o tym, przeczekać lub podjąć inne wyzwania, by powrócić do dawnej pasji.

Jako nauczyciel wychowania fizycznego wiem, że powinnam świecić przykładem i nieprzerwanie inspirować i motywować uczniów do ruchu, ale tak jak i oni mam prawo do powiedzenia, że mi się nie chcę, że nie mam ochoty, że mam chwilowy przestój i tak jak moja uczennica powiedzieć, że nie lubię się męczyć (przynajmniej chwilowo).
Młodzi ludzie swoimi przemyśleniami nie raz sprowadzają mnie na ziemię, mają swoje spostrzeżenia i skłaniają do refleksji.

Bieganie zimą jest dla tych co to nie boją się zimna. Tak naprawdę wystarczy odpowiednie ubranie. Podczas ruchu i tak jest nam ciepło więc nie trzeba przesadzać. Biegając w niskich temperaturach więcej spalamy, a więc to coś dla chcących zrzucić zbędne kilogramy. Zresztą długie porządne marsze również pomogą w poprawieniu sylwetki czy kondycji.

Z całą pewnością sport ma zbawienny wpływ na nasz organizm, ale i od niego można, a czasem może i trzeba, odpocząć. Szczególnie gdy jesteśmy fanami maratonów bądź aktywności mocno obciążających nasze stawy. Warto również urozmaicać aktywności i częstotliwość ich wykonywania.
A więc biegam i ćwiczę bo raz lubię, a raz nie lubię, ale i nie biegam i nie ćwiczę, bo raz na jakiś czas mi się nie chce.

Zdalne nauczanie i spotkania on-line sprzyjają wielu rozmowom. Dostrzegam zalety tych spotkań, choć bardzo brakuje mi zajęć z młodzieżą w sali gimnastycznej i w terenie. Choć podczas tradycyjnych lekcji mniej jest okazji do rozmów na wiele tematów, co oczywiście nie oznacza, że preferuję pracę przed laptopem. Oczywiście z utęsknieniem czekam, aż wrócimy do zwykłych lekcji wychowania fizycznego. Tymczasem, w obecnej sytuacji, moim najważniejszym wyzwaniem jest motywowanie uczniów do aktywności w ramach indywidualnych form ruchu i przy okazji motywowanie siebie również.

Kamienie mogą zastąpić ciężarki. Spróbujcie kiedyś takich eco akcesoriów sportowych.

To bardzo trudne zadanie, a i narzędzia do sprawdzania czy rzeczywiście moi uczniowie pracują sami, są ograniczone. Muszę im zaufać i ufam, bo często czytam tak prześmieszne opisy ich aktywności i ich własne szczere wyznania, że dwa tygodnie się nie ruszali bo … albo, że chodzili do paczkomatu po paczki na piechotę i robili kilometry, albo odśnieżali podjazd lub w ramach wf-u gonili psa, który im uciekł. Ich szczerość jest czasami rozbrajająca. Dobry humor i pozytywne nastawienie też są potrzebne i bardzo ważne.
Mam jednak świadomość, że musi im być bardzo ciężko z dala od rówieśników, szkolnych przerw, bez szansy na udział w wielu projektach czy przedsięwzięciach, które są równie ważne i istotne co dydaktyka.

Za szkołą tęsknią i uczniowie i nauczyciele. Teraz bardziej niż kiedykolwiek marzymy by po prostu snuć się po szkolnych korytarzach, postać w kolejce do szkolnego sklepiku czy pogadać z kimś na szkolnym dziedzińcu.

Dziś trudno jest mi wyobrazić sobie siebie na ich miejscu jako uczennicę. To ogromne obciążenie. Jestem naprawdę pełna podziwu jak świetnie sobie radzą i jak radzą sobie nauczyciele w obecnej sytuacji. Dla wielu z nas obecny czas, to czas samotności. Ciągła praca przed laptopem może zniechęcić do wielu aktywności. Dlatego warto przypominać, że sport może być ratunkiem i że trzeba się samemu mobilizować i narzucić nawet drobne aktywności. Niestety nie każdy to potrafi. Ci którzy mają wpojone uprawianie sportu od małego, zapewne radzą sobie lepiej. Dla tych, dla których szkolny wf był jedyną szansą na ruch, samodzielna mobilizacja jest wyzwaniem. Również te osoby, których do aktywności mobilizowało uczęszczanie na grupowe zajęcia fitness, do klubu czy na pływalnie, tracą motywację do uprawiania rekreacji ruchowej.

Dziś bardziej niż kiedykolwiek doceniamy wf w szkole. Lata walki ze zwolnieniami lekarskimi, akcje promujące ruch i prozdrowotny tryb życia, na pewno teraz procentują. To kwestia zmiany mentalności i wpajania nieustannie zdrowych nawyków. W ostatnich miesiącach mogliśmy zauważyć istne szaleństwo związane z modą na bycie morsem, śnieżne aktywności czy szał na narciarstwo biegowe. Nie przypominam sobie takiej wzmożonej aktywności u wielu moich znajomych czy uczniów. Zamknięte kluby fitness i obiekty sportowe, ograniczone możliwości do korzystania ze sportowych obiektów, uruchomiły nawet w najbardziej nieaktywnych osobach, chęć do choćby najmniejszej rekreacji w terenie.

Bardziej niż kiedykolwiek doceniamy i tęsknimy za wf-em. Zamknięci w domach, zmuszeni do spędzania wielu godzin przed laptopem, ograniczone lub w ogóle brak życia towarzyskiego sprawiają, że marzymy o zwykłym, krótkim spacerze czy przejażdżce rowerowej.

Lekcje wychowania fizycznego na zewnątrz inspirują dzieci i młodzież
do podejmowania w przyszłości samodzielnych aktywności sportowych w terenie.

Pokolenie, które przeżyje pandemię będzie na pewno inne, bardziej pokorne i doceniające tak małe przyjemności jak wyjście do restauracji, kina, teatru, muzeum itp. Sport stał się szansą na wolność, złapanie oddechu czy odstresowanie. Jego zbawienny wpływ na inne nasze aktywności dostrzegli nawet najbardziej nie lubiący ruchu. Nie musimy się pocić by się dotlenić, wzmacniać czy poprawiać kondycję. Wystarczą systematyczne marsze, slow-joggingi, przejażdżki rowerze, Nordic Walking czy wesołe zabawy. Ćwiczyć można w domu, w ogrodzie, w parku, w lesie. Nie potrzebujemy drogich urządzeń, bądź wielu sportowych gadżetów, by się ruszać. Znajdźmy po prostu równowagę między małym lenistwem, a sportową aktywnością. Pozwólmy sobie na odpoczynek na kanapie, ale i na aktywny odpoczynek np. w terenie. To zmotywuje nas do działania także w innych przestrzeniach naszego życia.

Równowaga to podstawa 😉

Kilka sposobów na zmotywowanie się do systematycznej aktywności ruchowej:

  1. Wyznacz sobie cel realny do zrealizowania ( poprawa sylwetki, lepsze samopoczucie, poprawa kondycji, wyeliminowanie konkretnej dolegliwości np. obniżenie poziomu cholesterolu, poprawienie przemiany materii itp.)
  2. Sporządź plan treningowy. Możesz przygotować sobie plan na cały tydzień określający ile razy w tygodniu i ile czasu chcesz ćwiczyć i staraj się go realizować. Pamiętaj o rozgrzewce przed treningiem.
  3. Znajdź towarzystwo do ruchu. Może to być kolega, koleżanka, bliska osoba z którą wspólnie zmotywujecie się do rekreacyjnej aktywności. Możesz też znaleźć w sieci ciekawe treningi, które pomogą Tobie realizować plan treningowy i ćwiczyć z trenerem, instruktorem zdalnie.
  4. Urozmaicaj aktywności. Różnorodność uchroni przed monotonią i ewentualnym zniechęceniem, a także pozwoli na zaktywizowanie różnych grup mięśniowych. Możesz spacer, zamieniać na szybki marsz lub jogging, jazdę na rowerze czy trening cardio z aplikacją, treningiem siłowym wzmacniającym wybrane partie mięśni, ćwiczenia izometryczne, jogę, taniec itp. Wiele treningów można znaleźć na kanale YouTube.
  5. Kontroluj postęp. Nic tak nie motywuje do dalszej pracy jak nawet najdrobniejsze efekty. Jeśli chcesz poprawić np. wyniki krwi i poziom cholesterolu zrób za jakiś czas badania i sprawdź efekty. Jeśli się odchudzasz mierz obwody, ale pamiętaj, że odchudzanie to proces. Daj więc sobie trochę czasu. Jeśli chcesz poprawić kondycję, możesz wykorzystać dostępne, darmowe aplikacje, które pokażą np. jaki czas potrzebujesz by np. przebiec kilometr dziś i za miesiąc po jakimś czasie. Jaki dystans pokonałeś (aś) dziś, a jaki uda Ci się pokonać za dwa tygodnie. Zapisuj swoje postępy. Pamiętaj, że czasami wymagają one czasu. Daj go sobie.
  6. Poproś o pomoc specjalistę. Nie bój się prosić o pomoc. Jeśli nie masz cierpliwości, własnej motywacji czy nie widzisz efektów, poproś o pomoc. Może to być lekarz, dietetyk, psycholog, trener personalny, nauczyciel wychowania fizycznego, instruktor fitness itd. itp. Doradzi, zwróci na coś uwagę, może podpowie i wesprze Ciebie w Twoich działaniach.
  7. Korzystaj ze sportowych gadżetów. Czasami bardzo drobna rzecz potrafi nas zmotywować do działania. Mogą to być nowe adidasy, nowe legginsy, nowy zegarek z pomiarem aktywności, aplikacja w telefonie , akcesoria fitness typu maty, ciężarki, dyski równoważne, piłki gimnastyczne czy taśmy, które zajmują niewiele miejsca, a można wykorzystać je w warunkach domowych. Jeżeli masz takie możliwości możesz zainwestować w bardziej kosztowne przedmioty jak np. kijki nordic walking, rower, rolki czy urządzenia domowe na które oczywiście musisz mieć miejsce jak np. bieżnia, rower stacjonarny, wioślarz itp.
  8. Nagradzaj siebie i innych za wykonany trening. Rób sobie małe przyjemności i zachęcaj innych do nagradzania się za wykonaną pracę. Może to być wspólna kawka po treningu. Fajny posiłek od czasu do czasu nawet i trochę kaloryczny. Nowy gadżet sportowy, który zmotywuje nas do kontynuowania sportowej aktywności. Fotka z treningu, którą pochwalisz się innym, a która jednocześnie zmotywuje Ciebie do dalszej pracy itp.
  9. Wsłuchuj się w swoje potrzeby i modyfikuj plan treningowy do własnych potrzeb i zainteresowań. Nie zawsze wszystko wychodzi od razu. Pierwszy tydzień treningowy może się Tobie nie udać. To znaczy, że musisz coś zmodyfikować. Nie wyrzucaj sobie, że coś się nie udało tylko dokonaj korekty. Możesz skrócić trening, albo rozbić go. Na przykład pół godziny ćwiczeń rano i drugie pół wieczorem. Możesz też zamiast zaplanowanych trzech treningów w tygodniu, wykonać dwa. Każdy ma inne warunki do ćwiczeń, wiele innych obowiązków, inny temperament czy cierpliwość. Znalezienie pomysłu na siebie wymaga czasu. Pozwól sobie na błądzenie i poszukiwanie swojej sportowej drogi.

Powodzenia!

46 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *